NaStyku.pl

Jak cynicy w pogoni za cnotą

To dla mnie smutne doświadczenie. Trudno mi pogodzić się z tym, że ludzie których znałem, lubiłem i szanowałem, po odkryciu swoich ideowych sympatii z partią prawych i sprawiedliwych, tak bardzo się zmieniają. Ludzie dotąd, zdawałoby się rozsądni, komunika

To dla mnie smutne doświadczenie. Trudno mi pogodzić się z tym, że ludzie których znałem, lubiłem i szanowałem, po odkryciu swoich ideowych sympatii z partią prawych i sprawiedliwych, tak bardzo się zmieniają. Ludzie dotąd, zdawałoby się rozsądni, komunikatywni, dowcipni, otwarci i przyjacielscy zaczynają przechodzić jakąś diaboliczną metamorfozę. Wszędzie wokół wietrzą spisek i działanie wrażych sił czyhających na Polskę i na nich osobiście. Żyjąc tu, na pograniczu, jeszcze niedawno robili cotygodniowe zakupy w Görlitz i nie przeszkadzało im, że piją niemieckie piwo, piorą skarpety w niemieckim proszku, a na dziecięce pupy zakładają pampersy kupione w drogerii D&M. Nie przeszkadzało im latem jeździć na wycieczki rowerowe wokół Berzdorfersee albo oglądać spektakle festiwalu teatrów ulicznych ViaThea. Odkąd jednak przyszła dobra zmiana, pierwsi zaczynają krzyczeć, że trzeba przywrócić kontrole na granicach, czy że dość niemieckiej dominacji w polskich mediach. Odkąd są prawi i sprawiedliwi nagle zaczynają wierzyć w zdradziecki układ przy okrągłym stole, w wiodącą rolę rodziny Kaczyńskich w wolnościowych przemianach w Polsce przełomu lat 80. i 90. , w antypolski spisek organizacji społecznych finansowanych przez Georga Sorosa i wreszcie w katastrofę smoleńską. Jeszcze niedawno normalni, rozsądni, wykształceni ludzie…

Pytanie dlaczego to robią, dlaczego tak demonstracyjnie zaczynają się obnosić ze swoją nagłą zmianą poglądów nie daje mi spokoju. Szukam odpowiedzi i znajduję w prostym i naprawdę wiele wyjaśniającym słowie cynik. Dziś to słowo wykorzystywane jest do określenia człowieka, który nie cofnie się przed niczym, nie zawaha się wykorzystać innych ludzi grając na ich emocjach i podważyć wszystkie obowiązujące dotąd zasady życia społecznego, by osiągnąć swój zaplanowany cel. Oskar Wilde sportretował cyników jednym, jakże celnym zdaniem: „Cynik to człowiek, który zna cenę wszystkiego i nie zna wartości niczego”.

Bo czyż nie jest cynikiem wykształcony magister inżynier, który uznaje, że w prezydenckim tupolewie doszło do wybuchu wiedząc, że pozwoli mu to otrzymać intratną prezesurę w państwowej spółce? Czy nie jest cynikiem człowiek, który w zależności od sytuacji politycznej zapisuje się to do jednej, to do drugiej partii i w każdej z nich wygłaszając płomienne mowy dochrapuje się wysokich stanowisk? Czy nie jest cynikiem pani nauczycielka, skąd inąd bardzo sympatyczna kobieta, która żarliwie modli się co niedzielę w kościele wygłaszając formułę – szanuj bliźniego jak siebie samego, a w tygodniu z zimnym wyrachowaniem zwalnia z kierowanej przez siebie instytucji ludzi, bo tak jej nakazał jej partyjny pryncypał? Czy nie są cynikami ludzie klęczący w wigilijną noc przed stajenką, a potem odmawiający pomocy uchodźcom wiedząc, że takie są obecnie nastroje społeczne? Czy nie są cynikami ludzie, którzy twierdzą, że chcą, żeby Polska była krajem prawa i sprawiedliwości, a swoimi politycznymi działaniami doprowadzają do unicestwienia Trybunału Konstytucyjnego? Którzy chcą ścigać i wsadzać do więzień ludzi pokojowo demonstrujących przed Sejmem? Którzy mówiąc o walce z kumoterstwem i nepotyzmem sami obsadzają krewnymi i znajomymi tysiące intratnych stanowisk w całej Polsce? Czy nie jest cynikiem pani minister edukacji, która będąc dyrektorką szkoły chwaliła trzystopniowy system edukacji, a teraz w imię przypodobania się idei rzekomo popieranej przez prezesa jej partii staje się pierwszym piewcą reformy i katem dla gimnazjów? Czy nie jest cynikiem inny członek rządu, który dzięki ministerialnej tece wygrywa procesy ze Skarbem Państwa i powołując się na dawne sentymenty przejmuje wart wile milionów złotych majątek będący niegdyś w posiadaniu jego rodziny po to tylko, by krótko potem natychmiast go sprzedać? Czy wreszcie nie są cynikami ludzie tu, ze Zgorzelca, Bogatyni i okolic, którzy widząc to wszystko dalej popierają partię rządzącą, bo wiedzą, że może im to przynieść konkretne profity?

Cynizm, to słowo naprawdę wiele wyjaśnia. Cynizmem i wyrachowaniem było według mnie wysłanie orkiestry reprezentacyjnej elektrowni Turów do przygrywania w tegorocznym Orszaku Trzech Króli w Zgorzelcu i zakazanie orkiestrze reprezentacyjnej kopalni Turów udziału w 25 finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Cynizmem i idiotyczną antyniemiecką fobią było, według mnie, nieprzystąpienie na polecenie ministerstwa kultury zgorzeleckiej szkoły muzycznej do organizowanego przez lata wspólnie z niemiecką szkołą muzyczną z Görlitz konkursu pianistycznego. Cyniczny i płytki był też moim zdaniem brak obecności wyłonionych z PiS-u władz powiatu zgorzeleckiego na obu tych imprezach. Dlaczegóż się chowacie państwo działacze? Dlaczego nagle teraz brukają wasze odzienie czerwone serduszka wielkiej orkiestry, skoro jeszcze kilka lat temu z taką dumą się z nimi obnosiliście? Jesteście aż takimi cynikami?

Międląc to wszystko w głowie i szukając odpowiedzi, miałem niedawno okazję wysłuchać wykładu na temat etyki – znakomitej – dr hab. Joanny Dudek z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego. I wreszcie mi się przejaśniło, i wreszcie dostałem odpowiedź. Otóż okazało się, że zbyt potocznie używam określenia cynik. Bo przecież cynicy to grupa światłych greckich filozofów, dla których jedyną godną wartością była cnota. Wszystko inne było im obojętne. A żeby osiągnąć stan cnoty musieli całkowicie zobojętnieć!
I teraz rozumiem. Dążąc do prawdziwej cnoty ludzie, których znam i których wcześniej szanowałem, a niesłusznie jak się okazuje przestałem, obojętnieją na los innych, niezależnie od tego, czy to emigranci z Syrii, czy chore dzieci i seniorzy, w imię cnoty! Mało tego! Ci ludzie przestają uczestniczyć w niektórych imprezach celowo, odcinają się i izolują wzorem Diogenesa z Synopy, który jako czołowy przedstawiciel filozofii cynickiej chodził w łachmanach, potrzeby fizjologiczne załatwiał na ulicy, a mieszkał w beczce.
Nie wiem wprawdzie jak daleko od tego wzorca są dziś bohaterowie tego felietonu, ale jedno wiem na pewno… Jak już się zdecydują zamieszkać w beczkach, to pierwszy im na to przyklasnę. A kto wie, może i pomogę wywieźć je daleko, hen w ciemny las.

Aktualna ocena: 0,0/5
Oceń zdjęcie:
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym jeszcze nie napisaliśmy? Pisz na adres e-mail: lub daj znać nam na Facebooku.

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

fot. Organizator

Spektakl: Kolacja na cztery ręce

Kultura
wtorek, 02 kwietnia 2024, 08:54
Hotel Turyński w Lipsku. Jest rok 1747, przy jednym stole zasiadają wybitni kompozytorzy: Jerzy Fryderyk Haendel oraz Jan Sebastian Bach…Historia, która się nie wydarzyła, ale w teatrze wszystko jest możliwe.

Zobacz również